You are here: Home // kazania // Konsumeryzm chrześcijański

Konsumeryzm chrześcijański

Dz. 2,(42) I trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. (43) A dusze wszystkich ogarnięte były bojaźnią, albowiem za sprawą apostołów działo się wiele cudów i znaków. (44) Wszyscy zaś, którzy uwierzyli, byli razem i mieli wszystko wspólne, (45) i sprzedawali posiadłości i mienie, i rozdzielali je wszystkim, jak komu było potrzeba. (46) Codziennie też jednomyślnie uczęszczali do świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali pokarm z weselem i w prostocie serca, (47) chwaląc Boga i ciesząc się przychylnością całego ludu. Pan zaś codziennie pomnażał liczbę tych, którzy mieli być zbawieni.

*

Kilka lat temu (4 lipca 2007 roku) w Dolnośląskiej Szkole Wyższej gościł światowej sławy socjolog prof. Zygmunt Bauman. W swoim wykładzie dokonał istotnego rozróżnienia między konsumpcją a konsumeryzmem. Postawa konsumpcyjna polega na ciągłym zaspokajaniu potrzeb, zaś konsumeryzm – jako nowe podejście w marketingu – polega na ciągłym wytwarzaniu potrzeb. Na przykład, każdy ma potrzebę komunikacji. Z perspektywy marketingu konsumpcyjnego NOKIA dostarcza klientowi telefon komórkowy. Ale jak firma ma zarobić na kliencie którego potrzeba komunikacji została już zaspokojona poprzez komórkę? Musi wytworzyć w nim potrzebę posiadania jeszcze lepszego telefonu z nowymi funkcjami! Przecież nikt nie chce pokazywać się na ulicy z telefonem wielkości cegły z czarno-białym wyświetlaczem. Koniec końców kupujemy produkt z nowymi funkcjami, których większości nigdy nie wykorzystamy. Ostatecznie więc w konsumeryźmie nie chodzi o zaspokojenie potrzeby, ale jej sztuczne wytworzenie. Kupujemy produkty i korzystamy z usług których tak naprawdę nigdy nie potrzebowaliśmy!

Konsumeryzm materialny

Spróbujmy na początek zastanowić się jak to współczesne zjawisko konsumeryzmu oddziałuje na naszą potrzebę czucia się bezpiecznym w sferze materialnej.

W DzAp czytamy że pierwsi chrześcijanie codziennie … uczęszczali do Świątyni. Do jakiego dzisiaj miejsca my codziennie uczęszczamy? Które miejsce zapewnia nam codziennie poczucie bezpieczeństwa? Do Kościoła chodzimy co najwyżej 1-2 razy w tygodniu, do pracy 5-6 razy w tygodniu. Tak naprawę codziennie jesteśmy tylko w hipermarkecie, czy też centrum handlowym. To są te miejsca, które stają się dla nas codziennymi świątyniami, niektóre z nich nawet przypominają je wyglądem.

Współczesny konsumeryzm bazując na naszej chęci czucia się bezpiecznym wytwarza sztuczną potrzebę zaspokajania tego poczucia przez przedmioty materialne. Każdy chce elegancko wyglądać, a w galerii handlowej są przecież codziennie promocje. Zawsze znajdzie się coś, co gdy jesteśmy w sklepie wydaje się nam niesamowitą okazją, a gdy wrócimy do domu okazuje się zupełnie niepotrzebne. Wychodząc z domu do Centrum handlowego nie potrzebowaliśmy pary butów, natomiast stojąc przed półką z przecenionymi prawie o 100% butami wydaje nam się, że miał miejsce cud! Zdaje się nam, że przed nami widnieje coś, co szukaliśmy od dawna.

Coraz mocniej patrzymy na siebie i innych oczami konsumenta. Wart jestem tyle, ile posiadam, na ile jestem w stanie zaspokoić potrzebę, która tak naprawdę i tak jest sztucznie wytworzona. A jak na dobra materialne patrzyli pierwsi chrześcijanie? Centra handlowe na nich na pewno nie zarobiłby zbyt wiele. (44) Wszyscy zaś, którzy uwierzyli, byli razem i mieli wszystko wspólne, (45) i sprzedawali posiadłości i mienie, i rozdzielali je wszystkim, jak komu było potrzeba. W pierwotnej gminie jerozolimskiej nie liczyło się to, co posiada jednostka. Wierzący żyli razem i sprzedawali swój majątek, by zaspokoić potrzebę biednych bliźnich. Kilka wersetów dalej czytamy historię Piotra i Jana, którzy wstępując do Świątyni napotykają na chromego proszącego o jałmużnę. Jest napisane, że ów żebrak spojrzał na nich uważnie, spodziewając się, że od nich coś otrzyma (Dz. 3,5). Znamienne są słowa Piotra: Srebra i złota nie mam! (Dz. 3, 6).

Okazuje się, że poczucie bezpieczeństwa pierwszych chrześcijan nie było zaspokajane poprzez codzienne nabywanie produktów i korzystanie z usług, które tylko rodzą niezaspokojenie i tak naprawdę nie są nam potrzebne. Ich poczucie bezpieczeństwa wynikało z głębokiej wiary: Dz. 2,(42) I trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. (43) A dusze wszystkich ogarnięte były bojaźnią, albowiem za sprawą apostołów działo się wiele cudów i znaków.

Konsumeryzm intelektualny

Będąc zanurzeni w konsumeryźmie, zaspokajamy nasze poczucie bezpieczeństwa nie tylko poprzez posiadanie przedmiotów, ale również poprzez posiadanie nowych informacji, czy wreszcie światopoglądów. Posiadanie wiedzy na dany temat może także dawać nam uczucie panowania nad rzeczywistością, a przez to zapewniać poczucie bezpieczeństwa.

Rupert Murdoch, prezes największej międzynarodowej spółki medialnej News Corporation, w skład której wchodzą setki wydawnictw, kanałów telewizyjnych i gazet z całego świata, twierdzi, że współcześnie zadaniem programów informacyjnych jest dostarczenie rozrywki konsumentom. Posiadanie informacji z różnych dziedzin życia zaspokaja poczucie bezpieczeństwa. Mamy przekonanie, że wiemy co się dzieje z nami i wokół nas. Ale czy tak jest na pewno? Czy w znacznej mierze, idąc za myślą Murdocha, nie chodzi właśnie o wytworzenie poczucia wiedzy. Czy nie chodzi tak na prawdę o zabawianie nas informacjami? Wydaje się nam, że to wszystko potrzebujemy wiedzieć, a tak naprawdę sprzedawane są “fakty medialne”, nieraz bez większej wartości i nie mające nic wspólnego z naszymi prawdziwymi potrzebami. Codziennie świeża porcja informacji, nowa sensacja. Informacja jako produkt nie dość, że niekoniecznie jest nam potrzebna, to jeszcze dodatkowo potęguje potrzebę kolejnych.

To zjawisko konsumeryzmu intelektualnego dostrzec można także w świecie chrześcijańskim. Znam niejednego pastora, od którego oczekuje się nie wiadomo jakiego postępu w rozwoju danej wspólnoty. Nieraz kongregacje, czy też i sami duchowni wpadają w konsumeryzm. Myślą bowiem, że np. właśnie wydana książka Ricka Warrena, Kościół świadomy celu, czy jeszcze jakaś inna pozycja są kluczem do duchowości i rozwoju kościoła. Dają się uwieść idei konsumeryzmu i myślą, że nowa teoria zarządzania zborem, albo jakaś nowinka teologiczna zmieni ich rzeczywistość w nie wiadomo jakie przebudzenie duchowe. Nowinki teologiczne nic nie zmieniają, a zwykle szkodzą. Kolejna książka, która dotrze do nas np. z USA, co najwyżej wzbogaci danego wydawcę. Trudno jednak podejrzewać, że pomoże przysłowiowemu chromemu siedzącemu przy Świątyni powstać na własne nogi.

I trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach (2,42). W tym opisie nie ma żadnego tajemniczego rozwiązania na sukces. Jest prostota wiary i wspólnoty. W imieniu Jezusa Chrystusa Nazareńskiego, chodź! (3,6). I w tych słowach Piotra do chromego nie ma żadnego nowego zrozumienia ewangelii. Jest za to prostota wiary w Jezusa.

Konsumeryzm duchowy

Do tej pory mówiliśmy o obecności zjawiska konsumeryzmu w sferze materialnej i intelektualnej. Zastanówmy się jeszcze nad groźbą wdzierania się konsumpcjonizmu i konsumeryzmu do sfery duchowej.

Przypatrzmy się choćby naszemu życiu modlitewnemu. Na czym polega konsumpcyjna modlitwa? Masz potrzebę, idziesz do sklepu i ją zaspokajasz. Masz potrzebę, wypowiadasz słowa modlitwy i staje się – Bóg, niczym sprzedawca, odpowiada na nią według Twojego zamierzenia. Gdyby w ten właśnie sposób miała działać modlitwa, to, przeglądając karty Dziejów Apostolskich, Szczepan nie zostałby ukamienowany (Dz. 7), a Jakub, brat Jana, nie zginałby przez ścięcie (Dz. 12). Pewnie i sam Jezus przeżyłby aresztowanie. On jednak dobrze wiedział, że modlitwa to nie konsumpcja, to nie kupowanie produktu szczęścia, ale zgoda na wolę Ojca – Nie moja wola, lecz Twoja się stanie! Zastanów się proszę, czy nie traktujesz modlitwy po konsumencku …

W modlitwie można także popaść w sidła konsumeryzmu. Ile razy zdarza się nam prosić o coś, czego tak naprawdę nie potrzebujemy. Żeby dobrze poprosić trzeba najpierw dobrze zrozumieć siebie, swoje autentyczne potrzeby. Wszyscy dobrze pamiętamy słowa Jakuba Prosicie, a nie otrzymujecie, dlatego, że źle prosicie (Jk 4,3).

Jest jeszcze inna pułapka, w którą można wpaść praktykując modlitwę. Są osoby, u których można dostrzec fałszywe poczucie bezpieczeństwa wywołane ich regularną praktyką modlitewną. Nasze poczucie bezpieczeństwa powinno wynikać ze świadomości życia z Bogiem, a nie z tego jak często i pobożnie zanosimy do niego modlitwy. To nie nasze poprawne życie chrześcijańskie, ale sama osoba Boga ma być dla nas podstawą poczucia bezpieczeństwa.

Życzę wszystkim nam, aby nasza potrzeba poczucia bezpieczeństwa nie była zaspokajana zapełnianiem koszyka w supermarkecie, nie była zaspokajana naszą wiedzą i przekonaniami intelektualnymi, nie była też zaspokajania wykonywaniem praktyk religijnych. Konsumeryzm, dając nam ułudne poczucie zaspokojenia, tak naprawdę pozbawia nas autentyczności. Zadbajmy o siebie, i niech nic nie pozbawi nas prawdziwego źródła bezpieczeństwa. Niech tym źródłem pozostanie na zawsze tylko Bóg.

 

Piotr Lorek

comment closed